Akcja: emigracja
piątek, 4 września 2015
6 faktów o życiu w UK
sobota, 15 sierpnia 2015
Podsumowanie pierwszego miesiąca w Wielkiej Brytanii
Aż ciężko uwierzyć, jak czas szybko mija. Dopiero co planowaliśmy nasz wyjazd, a zaraz minie półtora miesiąca odkąd jesteśmy w Anglii.
Myślę, że to odpowiedni moment, żeby trochę wszystko podsumować.
Pierwsze kilka dni, kiedy się aklimatyzowaliśmy w nowym kraju, poznawaliśmy miasto i ogólnie wszystko, były czymś innym. Ciekawe doświadczenie. Przez chwilę można było zapomnieć, po co przejechaliśmy. Trwało to niestety krótko. Z każdym kolejnym tygodniem było coraz ciężej, ale wszystko opisywałam w poprzednich postach i nie chcę się powtarzać. Jednak uważam, że nie mamy co narzekać. Szczęście raczej nam sprzyjało (mam nadzieję, że będzie jak najdłużej).
Mieszkanie tytaj dużo nas uczy. Pomijając już kwestie gospodarowania czasem (nad czym musimy jeszcze trochę popracować, bo często lenistwo wygrywa), to największą lekcją, jak na razie, jest umiejętność obchodzenia się z pieniędzmi. Oszczędzanie nigdy nie było naszą mocną stroną, jednak z tygodnia na tydzień stajemy się mistrzami w robieniu zakupów za jak najniższe pieniądze. Mam tylko najdzieje, że po powrocie, uda nam się zachować tą umiejętność i przestaniemy codziennie wydawać kupę pieniędzy na jedzenie na mieście, kawę i masę innych zbędnych rzeczy ;)
Po kilku tygodniach pracy w UK, wiem jedno. Narzekanie Polaków to naprawdę nic, w porównaniu z obcokrajowcami. (Ale o różnicy pomiedzy pracą w hotelu w Polsce i w Anglii napiszę oddzielnego posta, bo jest tego sporo)
Ludzie, spotykani na ulicy czy w sklepach, na ogół są dużo sympatyczniejsi. Idąc rano do pracy, praktycznie każdy mijany po drodze człowiek, życzy miłego dnia. Taki mały gest, a potrafi poprawić humor momentalnie.
Moje "umiejętności" językowe poprawiają się z tygodnia na tydzień. Już coraz mniejszym problemem są dla mnie przeróżne akcenty, chociaż myślę, że niektórych to i tak do końca życia nie będę rozumieć ;p.
Pogoda tutaj wcale nie jest taka beznadziejna, jak niektórzy myślą. Na szczęście omijają nas te koszmarne temperatury, które są obecnie w Polsce. Deszcz, póki co, pada rzadko, ale mam przeczucie, że we wrześniu się to zacznie zmieniać ;(
Przez ten miesiąc dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczach, o ktorych też na pewno napiszę w najbliższym czasie.
Ogólne podsumowanie, to przede wszystkim szkoła życia. Poznanie z bliska innych kultur, religii, obyczajów. Cieszę się, że znalazłam pracę, która mi to wszystko ułatwia i mogę poznać ludzi z całego świata i od wielu z nich się czegoś ciekawego dowiedzieć (np.wiedzieliście, że w Chinach facebook jest przereklamowany, że praktycznie nikt go tam nie używa i wszystko dla nich kręci się wokół Wechat? Ja nie miałam pojęcia ;p).
W każdym razie, jesteśmy zadowoleni z decyzji o spędzaniu wakacji w trochę inny sposób niż zwykle.
Mam nadzieje, że kolejne tygodnie będą już coraz łatwiejsze ;)
Do usłyszenia w kolejnych postach ;)
sobota, 8 sierpnia 2015
Koszty życia w UK
wtorek, 4 sierpnia 2015
Konto w banku
Założenie konta w banku okazało się być bardziej skomplikowane, niż myśleliśmy.
Odwiedziliśmy dosłownie KAŻDY bank w Luton. Wszędzie to samo, bez potwierdzenia adresu możemy zapomnieć o założeniu konta. To w takim razie jak mamy założyć konto, skoro nie mamy możliwości zdobyć tego dokumenu? Wynajmując pokój od prywatnej osoby, jedyną opcją jest, ze gospodarz dopisze nas np. do council tax, albo napisze podanie do gazowni, czy gdziekolwiek i po miesiacu dostaniemy rachunek na nasze nazwisko. Problem w tym, że żadnemu gospodarzowi się to nie opłaca w sytuacji gdzie wynajmuje się pokój na krótki okres czasu (w naszym przypadku był to aż tydzień). Także koło się zamyka, nie ma potwierdzenia adresu = nie ma konta bankowego = nie ma pracy (nikt nie chce płacić w gotówce niestety).
Na całe szczęście okazało się, że w Lloydsie, jako w jedynym banku w UK, nie wymagają tego nieszczęsnego potwierdzenia.
Umówiliśmy się na spotkanie. Najbliższy wolny termin był dopiero półtora tygodnia później... Ale skoro to było jedyne rozwiązanie, to nie mieliśmy co narzekać.
Cały proces zakładania konta, był bardzo prosty. Zdecydowaliśmy się założyć jedno wspólne. Jedyne, co było potrzebne, to nasze dowody. Sympatyczny pan, z którym mieliśmy spotkanie, wypełnił formularz, opowiedział trochę o koncie, pokazał nam, jak się zalogować na stronę i tyle, nic specjalnego. Po 40 minutach wszystko było gotowe. Karty z pinem, ktory należało zmienić w bankomacie, przyszły pocztą po 4 dniach.
Jedyną radą, jaką mogę dać komuś, kto planuje tu przyjechać, jest pójście do banku zaraz po przyjeździe. Umówić się na spotkanie i dopiero potem zacząć szukać pracy. Może się na przyklad okazać, że trafi wam sie okazja, gdzie pracodawca od razu będzie chciał podpisać z wami umowę, a nie będzie mógł, jeśli nie macie konta. Trzeba być przygotowanym na każdy scenariusz.
To chyba tyle w temacie. Nic skomplikowanego. Wielkiej znajomości języka też raczej nie potrzeba. Ludzie w bankach, na których trafialiśmy byli bardzo mili i pomocni, wiec naprawdę nie ma się czego obawiać.
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące otwierania konta, zapraszam do komentowania, postaram się pomóc :)
niedziela, 2 sierpnia 2015
Pokojówka? To nie dla mnie.
czwartek, 30 lipca 2015
Nowy pokój i National Insurance Number
Wprowadziliśmy się w piątek rano, od razu poszliśmy do sklepu po jakieś prześcieradło, poszewki na poduszki i koc. W Primarku znaleźliśmy wszystko, co było nam potrzebne i wydaliśmy jakieś £11, co w naszej sytuacji finansowej, było bardzo pocieszające.
Decyzja o zostaniu w Anglii wiązała się z tym, ze będziemy musieli bardzo rozważnie robić zakupy i oszczędzać pieniądze, żeby dotrwać do mojej pierwszej wypłaty. Za nowy pokój płacimy £490, co wciąż jest kupą kasy, zwłaszcza biorąc pod uwagę warunki. Jednak lepsze to, niż nic. Dużym plusem tego mieszkania, jest lepsza lokalizacja, jeśli chodzi o sklepy.
Jeszcze zanim opowiem jak to przebiegało, wyjaśnię co to w ogóle jest i po co tak bardzo jest potrzebny.
Co należy zrobić, żeby umówić się na spotkanie?
Po pierwsze zadzwonić na numer 0345 600 0643 (uważajcie, bo infolinia jest bardzo droga i jeśli macie możliwość, to polecam zadzwonić ze stacjonarnego-jest dużo taniej). Gdy już uda wam się dodzwonić, co może chwilę potrwać, osoba po drugiej stronie będzie pytała was jedynie o imię i nazwisko, datę urodzin oraz od kiedy jesteście w UK. Następnie poda wam termin spotkania, najbliższą siedzibę, do której będziecie musieli się na to spotkanie udać oraz numer, który koniecznie trzeba zapisać, bo będzie wam później potrzebny.
Wolne terminy to chyba kwestia szczęścia. Oni mają jakiś limit na ilość umawianych spotkań, dlatego musicie dzwonić dzień po dniu, jeśli chcecie to załatwić jak najszybciej.
Jak już wam się uda, osoba z ktorą rozmawiacie powie, co musicie mieć ze sobą. Będzie to jedynie paszport, dowód (najlepiej jedno i drugie, jeśli macie taką możliwość) i potwierdzenie adresu (jeśli go nie macie, spokojnie, nic się nie stanie).
A teraz jak dokładnie wygląda takie spotkanie...
Całe spotkanie zajęło nam około 40 minut.
Londyn, to miasto, w którym każdy znajdzie jakieś plusy. My znaleźliśmy ich baardzo dużo i zamierzamy tam wrócić ;) kto wie, moze kiedyś na dłużej...